piątek, 24 grudnia 2010

wigilia

wczoraj niespodziewany zwrot akcji. pod wieczór pokłóciłam się z moim loverem tak strasznie, że mało brakowało i to wszystko by się już zakończyło. a oczywiście o co poszło? zazdrość, ta cholerna zazdrość. po co ona wogóle jest? chyba tylko po to, żeby człowiekowi życie zrujnować. no bo innego wytłumaczenia znaleźć nie umiem. więc, w związku z tym, że byłam zła dużo jadłam. kurwaaaaaa! i to dużo jadłam i nie spaliłam nic!  :( zjebałam i tyle. ja nigdy nie schudnę, nigdy! jest o tyle dobrze, że dzisiaj już z loverem wszystko jest okej. wierzyłam w to, że prawdziwa miłość wygra. 


wczoraj też rozmawiałam z moim kolegą o miłości. co dziwne bo ogólnie to ja z nim bardzo rzadko rozmawiam. stanowczo zaprzeczam stwierdzeniu '' kobiet nie można zrozumiec ". to mężczyzny za Chiny nie można pojąć. nigdy nie wiadomo czego chcą, o co im tak naprawde chodzi. skoro mężczyźni są z Marsa to niech tam kurwa wracają! no nie będe ukrywać, że czasem są naprawde przydatni :d no ale wiecieee. jesteśmy podzieleni umysłowo. kobiety - miłość, szczere uczucia, czułość. mężczyźni - sex sex sex i sex. i jak to wszyystko pojąć? 


chudzinki, życzę wam abyście były zawsze uśmiechnięte, szczęśliwe. szkoda, że nie wszystkie mogą przestawić się na tryb   " dzisiaj w dupie mam kalorie, same przyjemności ''.  darujmy sobie tylko jeden dzień, jeden jedyny. czy to tak wiele? przecież i tak spalimy to wciągu dnia, dwóch, trzech.  święta to czas radości, więc cieszmy się tym ze wszystkimi.
ja już mykam, dom się sam nie posprząta, jedzenie sie samo nie zrobi. 
wesolutkich i chudziutkich <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz